Wyszukane trasy rowerowe. Znaleźliśmy 202 trasy Sortuj. Czas jaki należy przeznaczyć na pokonanie całej trasy bez zatrzymywania się w punktach postojowych
Bornholm – jak to się stało, że wylądowaliśmy tam na długi weekend, nie wiem do teraz. Może to wyjątkowo niesprzyjające warunki pogodowe w pozostałej części kraju, może niechęć do Zakopianki w pierwszym tygodniu wakacji, a może po prostu poszukiwanie miejsca na odpoczynek w ciszy i spokoju. Własnie do tego wyspa nadaje się idealnie… pogodą trafiliśmy idealnie. Klasycznie dla regionu bałtyckiego, latem jest tu zimniej, zimą cieplej. Nie myślałem, że doczekam czasów, w których latem będziemy jeździli w zimne, aby odpocząć. Prognoza wyglądała dokładnie odwrotnie niż np. dla Tatry i 3 dnia odkryliśmy, że 0% opadów oznacza, że albo będzie padało, albo nie będzie. Jak zaczynało padać, prognoza natychmiastowo przestawiała się na 40% deszczu i gdy po chwili wychodziło słońce, wracała do poprzedniego mapie zaznaczyłem przejechaną przez nas trasę oraz (na zielono) szczególnie polecaną okolicę. Jak widać, wyspy zostało nad dość dużo, mimo zrobienia 250 unikalnych się zabrać ze sobą składaki, bo przecież wyspa mała, górki małe, nocleg mały, więc i pasuje taki rower zabrać. Na miejscu jednak nie ma problemu z wypożyczeniem w cenie około 30zł/dobę – wypożyczalnie są w każdym większym mieście, a szczególnie tych położonych blisko – co to jest?Bornholm to taka duńska wyspa, położona jakieś 100km od polskiego wybrzeża – rozmiarem nieco większa niż Warszawa, a liczbą ludności od Wilanowa. Cechą charakterystyczną, którą poznajemy już po pierwszym googlowaniu frazy „co zobaczyć” jest fakt, że nie ma tam niczego. To dobrze, do wyjazdu nie mamy czasu się odpowiednio przygotować. Decyzja o obraniu takiego kierunku zapada dzień wcześniej i jedziemy praktycznie w ciemno. Ostatecznie zaważył fakt, że w zupełnie losowym momencie, jakoś podczas rezerwowania noclegu pod Suwałkami, zwolniło się kilka miejsc na promie. Rzuciliśmy wszystko i postanowiliśmy się udać na (relatywnie) daleką naprawdę Bornholm to wielka łąka (tak miastowi mówią na pola uprawne, których nie potrafią zidentyfikować) otoczona – ile kosztuje?Promy pływają z Kołobrzegu i Świnoujścia. Ten pierwszy mamy trochę bliżej, ten drugi pływa w nieco lepsze miejsce, ale nie ma to znaczenia, bo pętla dookoła wyspy to jakieś 105km, więc i tak będziemy na rejs z Kołobrzegu kupujemy tutaj (wydaje się, że inne strony to pośrednicy). Cena? 160zł za osobę w jedną stronę +25zł za rower. Jest też opcja zapłacenia 210zł za dwie strony, jeśli wracamy tego samego dnia. Prom wypływa o 7 i dociera o w drogę powrotną wypływa o i dociera 4,5h później. Cztery i pół godziny na promie to Bornholmie nie wymyślono jeszcze wielkich hoteli i kompleksowych SPA, pełnych drogich pokoi z widokiem na morze. Są za to campingi, hostele i chatki. Camping to w sezonie koszt 200-350zł za dobę (dla 2-4 osób), miejsce campingowe trochę ponad 70-100zł za dobę, hotele 500-800zł (2 os), hostele gdzieś pomiędzy. Jeśli jedzie się większą ekipą, warto rozważyć wynajęcie całego domku. My decydujemy się na jedyną prawilną opcję – BECZKĘ, dostępną na tym campingu. Jest bardzo podobna do tej, w której spaliśmy w Bieszczadach, ale nieco bardziej luksusowa (jak na beczkę).Jak lamusy dopłacamy jeszcze ze 100zł za pościel na dwa dni oraz płacimy po ~3zł za każde 3 minuty ciepłego much is the fish?W sklepach jest drogo (chociaż istnieje Lidl i Netto), w knajpach jeszcze drożej. Hamburger to stówka, pizza 50zł, klasyczna kanapka ze śledziem (bardziej restauracyjna niż na wyspie Uznam) – 60zł. Generalnie raczej informacja dla ludzi żyjących w przeszłości: na wyspie nie ma kantoru. Jeśli chcecie wymienić pieniądze, pozostają tylko banki lub wypłacanie z co zobaczyć?Nie wiem ;-) Dla ułatwienia załączam mapkę poglądową. Bornholm to w zdecydowanej większości pola uprawne ze zbożami, do tego jeden większy fragment lasu z niewielką górką i asfalt dookoła wyspy. Dokładnie to samo, co na naszym wybrzeżu. Wyjątkiem jest północny-zachód, który wygląda jakby naszą Jurę Krakowsko-Częstochowską (o której pisałem niedawno), przenieść nad morze. Jest kilka plaż, jakieś klify, ładne domki, ale generalnie to samo co u nas. To jest odpowiedni moment, aby zadać sobie wyjątkowo trudne pytanie, które przez pierwsze kilka godzin spędzało nam sen z powiek (i to było dobre, bo w przeciwnym wypadku byśmy zasnęli):Po co tam jechać, skoro nie ma niczego?Najlepszym podsumowaniem wyspy jest:Bornholm jest sympatycznyBornholm składa się głównie z pól, ale też z niesamowicie dużej ilości idealnie równych asfaltów. Mimo rozmiarów wyspy, myślę że próba przejechania wszystkich to szosowe wyzwanie na kilka dni, choć nie wiem dlaczego ktoś miałby tego próbować. Trzeciego dnia kręcenia się po okolicy wpadaliśmy już w paranoję, że kręcimy się w kółko i być może już nigdy nie wydostaniemy się z asfaltu przecinającego pole. Z drugiej strony, przecież to wyspa i dokładnie tak co wyróżnia rejon na tle innych miejsc, to całkowita pustka. Ruch określiłbym jako marginalny na zdecydowanej większości dróg. To miejsce jest tak przyjazne każdemu typowi rowerzysty, że bardziej się nie da. Nic więc dziwnego, że spotkanie tutaj człowieka innego niż rowerzysta to nie lada wyzwanie. Ludzie przyjeżdżają tu z sakwami i/lub dziećmi (być może ci bez dzieci trzymają je po prostu w sakwach w ramach oszczędności) i jadą dookoła wyspy, nocując po drodze na jakimś campingu. 235km tras rowerowych imponuje, ale tak naprawdę nawet na normalnych ulicach ruch samochodowy jest mniejszy niż na naszych ścieżkach rowerowych (tzn. spotykamy mniej samochodów na ulicach tam, niż samochodów na ścieżkach rowerowych tutaj).Dodatkowo, wszystko jest tutaj bezstresowe (jeśli nie stresuje nas płacenie dużo). Do tego stopnia, że rowerów się nie przypina. Widok szosowego Treka pozostawionego gdzieś (na nóżce) przy parkingu sklepowym lub pod szlakiem nie jest niczym dziwnym. Doskonałe – świat w którym ludzie nie kradną rowerów musi być wspaniały. Podejrzewam, że nie kradną też wielu innych rzeczy, bo normalną rzeczą są tutaj stoiska z ziemniakami/miodem/rękodziełem wystawione przy drodze, wraz z puszką i informacją ile należy do niej wrzucić pieniędzy, jeśli zdecydujemy się na najbardziej idealne z idealnych miejsc do rodzinnej wycieczki na rower lub początków z szosą/trekkingiem/składakiem/sakwiarstwem. Mówiłem to samo już o Wyspie Uznam, prawda? Bornholm to poziom Państwu optymalną według mnie wycieczkę na Bornholm:Potencjalnie idealny plan wycieczki:1. Wyruszamy z Kołobrzegu o promem z nami wyrusza w drogę około 250 osób (i podobno prawie 200 rowerów). Bezpiecznym zapasem czasowym jest pojawienie się 30-40 minut przed wypłynięciem. My stawiamy się wcześniej, dzięki czemu zajmujemy ekskluzywne miejsca na najwyższym pokładzie. Po godzinie patrzenia w pusty horyzont, wdychania spalin i marznięcia na wietrze, postanawiamy się przenieść do pokłady dla plebsu, ten niestety jest cały zajęty, więc postanawiamy kontynuować naszą ekskluzywną postawę i śpimy na podłodze w korytarzu:2. Wysiadamy w NexøBardzo istotne, aby ustawić się przy wyjściu z promu około 30 minut przed dopłynięciem. Pozwala to patrzeć z pogardą na pozostałe 200 osób, które tłoczy się przy wyjściu dopiero 25 minut przed czasem. Z pokładu wychodzimy pierwsi i przyjmujemy pozę wygrywów… czekając aż obsługa poda nam rowery. Oczywiście, zgodnie z zasadą kolejek LIFO, ci którzy wchodzili pierwsi, rowery otrzymują rzecz, jaką należy zrobić w Nexø jest udanie się na śniadanie do Nexø Gammel Jemy śledziaŚledź z cebulą, szczypiorkiem, rzodkiewką i żółtkiem, podawany na chlebie nazywany jest Nexø Special i według internetu, zjedzenie go to najważniejsza rzecz, jaką należy zrobić na wyspie. Na googlach same oceny po 5-gwiazdek. Jako fanatycy śledzia w kanapce, potrafimy uzasadnić 1000km wycieczkę na Uznam tylko po to, aby zjeść bułkę za kilka euro…. ale tutaj wychodzimy zawiedzeni jak nigdy. Żaden śledź mnie nigdy w życiu nie zawiódł tak bardzo jak ten. Nam jednak nie ufajcie, skoro ludzie mówią, że jest super, to przecież musi być Ruszamy na zachód, bo tam musi być cywilizacjaDrogi są trzy:czerwona (trasa 10), czyli ta która okrąża wyspę i na którą my się decydujemy. Jest dramatycznie nudna i prawie zawsze pod wiatr (zazwyczaj wieje z zachodu), co dodatkowo uatrakcyjnia jazdę. Plusem jest fakt, że na południu znajdują się wszystkie najlepsze (jeśli lubisz piasek) plaże na wyspie i to właśnie obok nich się jedzie (chociaż ich nie widać). Nie ukrywam, że po kilkunastu kilometrach mamy bardzo czarne myśli i oboje obawiamy się, że nasz 3-dniowy pobyt ciągnął się będzie tygodniami. Pojawiają się u mnie w głowie różne myśli o tych wszystkich blogerach, którzy w internecie rozpływają się nad widokami. Powiedzmy sobie szczerze, widoki są podobne do tych, które zobaczyć można pod Łukowem albo nawet Garwolinem – łączenie ze zwierzętami. Jedyną różnicą jest widoczne od czasu do czasu morze w oddali. Mija wiele stresujących nas godzin zanim odkrywamy, że w Bornholmie chodzi o coś zupełnie (trasa 21), czyli przez pola, które będziemy oglądali jeszcze przez wiele godzin podczas tego wyjazdu, ale pozwala zobaczyć bizony w (trasa 22), czyli droga przez las (prawdopodobnie jedyny duży las na wyspie). Pozwala zdobyć najwyższe wzniesienie na wyspie, czyli Rytterknægten. Na wzniesieniu znajduje się darmowa wieża obserwacyjna, na którą warto wejść. Zawrotne 162 metry nad poziomem morza to zaledwie 8m niżej niż najwyższy szczyt w całym kraju, ale dzięki wieży, znajdujemy się podobno w najwyżej położonym punkcie kraju. Czuję się jak na Mazowszu. Istnieje też duża szansa na spotkanie autobusu z emerytowanymi Danii wszystko powyżej 100m uważa się za link do mapki (pdf) z tymi szlakami, bo nie wiem czyja to, a nie chcę Lody w RønneRønne to największe miasto na wyspie. Jeśli istnieje na świecie coś lepszego niż śledź, mogą to być tylko lody. Na ryneczku kupujemy dwa Bornholmer Softice, bo brzmi jak lód, a do tego tradycyjnie i lokalnie. Śmietankowo-truskawkowy z posypką słony karmel smakuje jak pianka z marketu, tylko bez chemicznego posmaku, ale za to zamoczona w cukrze. Za dwa duże (faktycznie duże) lody płacimy jakieś 50zł. Panda swojego wyrzuca, bo okazuje się, że w chemicznych piankach to jednak chemia była dobra. To jedne z gorszych lodów jakie jedliśmy od długiego czasu i mam ochotę wygooglać teraz każdego blogera, który je polecał i złożyć mu osobistą wizytę. Wyjazd jest praktycznie zrujnowany, bo skoro zarówno śledź, jak i lód zawiodły. Dodając do tego fakt przemieszczania się po drogach prowadzących przez tereny wyglądające jak copy-pasta, nabieramy coraz większego strachu co do celowości tego Nocleg w beczce w HasleSzybko przypominamy sobie jednak, że to wszystko nieprawda. Dalej jest bowiem clou programu i najlepsza rzecz świata, czyli nocowanie w beczce. Mieszkalne beczki na campingu Hasle Camping są chyba 4, plus jedna udająca jadalnię i jedna przerobiona na saunę i podobnie jak w Bieszczadach, są dnia spędzić możemy eksplorując wybrzeże, bo to właśnie w Hasle rozpoczyna się najlepsza część jest też to, że beczki postawione są jakieś 150 metrów od morza, więc zasypiamy przy miłym szumie dochodzącym zza niewielkiego między Hasle, a naprawdę dałoby się to wcisnąć w poprzedni dzień lub spędzić tutaj pół dnia i udać się na prom o ale według mnie warto dołożyć jeden dzień, aby spędzić go nie martwiąc się niczym. Tereny pomiędzy Hasle, a Allingle są bardzo dobre i gdyby cała wyspa tak wyglądała, określiłbym ją mianem sztosu…. ale nie wygląda. Generalnie to coś na wzór Jury z dostępem do morza. Jadąc terenowo-asfaltową drogą przy morzu (zdecydowanie lepszą niż asfaltowa, ciągnąca się nieco dalej), napotkamy po kolei na:6. Klasyczną, skandynawską ścieżkę przy morzuktóra kończy się w okolicach słynnej formacji skalnej Jons Kapel i przypomina nam nieco wyprawę do Norwegii. W gratisie dostajemy kawałek wcześniej krótki, ale sztywny podjazd zdecydowanie przekraczający 20%. Jons Kapel przegapiamy lub może omijamy celowo, widząc to, co czeka nas za Kamieniołom w VangKamieniołom w Vanga składa się z dróg będących marzeniem gravelowca (dopóki nie odkryje jak krótkie są to fragmenty), jeziorka, mostki oraz skalnej ściany, która wygląda jak mała wersja muru z Gry o Tron. Ludzie tu generalnie nie przyjeżdżają – bo po co, dzięki czemu jest całkiem przyjemnie. W wizycie towarzyszy nam ze sto tysięcy mew (może lekko przesadziłem), które widząc Pandę podrywają się do lotu i wydają odgłosy znane z przerw w podstawówce. Ruiny zamku HammershusZamek jak zamek… lub raczej to co z niego pozostało. Podobno największy w północnej Europie, ale ciężko ocenić, jako że bardziej go nie ma niż jest. Bez kozery powiem – największa atrakcja wyspy, podobno. Ruiny mijamy dwukrotnie – koło południa jest tu największe zgromadzenie turystów jakie widzieliśmy na wyspie (w normalnym kraju określilibyśmy to jednak na „prawie puste”), pod wieczór są praktycznie puste, a dzięki położeniu na zachodnim brzegu, wyglądają całkiem Teren dookoła jeziora OpalsøenOpalsøen to jeziorko do złudzenia przypominające krakowski Zakrzówek… tylko ludzi mniej. Połączenie kilku jezior, skał, lasu oraz znajdującego się za górką morza sprawia, że warto porzucić na jakiś czas rower i udać się na spacer szlakiem otaczającym ten niewielki półwysep. Z rowerem jest to niewykonalne, ale już wcześniej wspomniałem, raczej nie powinniście się o niego martwić, nawet jeśli pozostanie nieprzypięty na Allinge RøgeriJedna, by rządzić wszystkimi. Gdybym miał wybrać jedną, jedyną rzecz, dla której warto odwiedzić Bornholm, to właśnie wędzarnia w Allinge, czyli Nordbornholms Rogeri. Wędzarnie na wyspie łatwo poznać, mają ogromne kominy, lecz ta jest specjalna. Słowo klucz: zawrotne 110zł od osoby (plus napoje) dostajemy parę sztućców i nieograniczony dostęp do: śledzia na sto sposobów, łososia na sto sposobów, zup rybnych, kalmarów, tuńczyków, krewetek, makreli, kulek rybnych, kurczaka, dodatków jak chleb, frytki, warzywa, sałatki i wiele innych rzeczy, których nie umiem zidentyfikować. Jakby tego było mało, na deser dowolna ilość lodów – zarówno kulkowych (do wyboru kilkanaście smaków) oraz włoskich wraz z posypkami i polewami. Każda z tych rzeczy jest tak świeża i tak dobra, że stawia to pod znakiem zapytania każdego poprzedniego śledzia, tuńczyka czy łososia, którego kupowałem w ale nie mogę o tym pisać dalej, ani wdawać się w szczegóły, bo robi mi się przykro. Nie twierdzę, że jest to najlepsza rzecz, którą można zjeść na wyspie (pewnie odpowiednio podane i skomponowane w kuchni danie będzie lepsze), lecz jeśli nie jesteś stałym gościem restauracji, a na Bornholmie chciałbym spróbować tzw. przekrojowego creme de la creme, to to jest według mnie właśnie to tego było mało, samo miasteczko, w którym położona jest wędzarnia, jest jednym z najładniejszych na wyspie. W ogóle północna część wyspy jest jakaś na obłożenie stolików pod koniec dnia, warto zarezerwować sobie miejsce wcześniej, jeśli planujemy udać się tam na Powrót do beczki i dzień jeżdżenia po losowych polach w oczekiwaniu na promTrzeci dzień jest odpowiedni, aby zwiedzić wnętrze wyspy i przekonać się, że po pierwsze, nie ma tam absolutnie niczego, a po drugie, wszystko wygląda zupełnie tak samo. Nasz dzień kończy się nieco wcześniej niż planujemy, przez co nie widzimy tak dużo pól, jak byśmy chcieli, gdyż:Bornholm – najbezpieczniejsze miejsce największych zagrożeń na Bonhomie mógłbym wymienić: uderzenie piłeczką golfową w głowę, zderzenie z owcą, śmierć z przejedzenia, bankructwo, depresję popowrotową, śmierć z nudów…Jeździliśmy w życiu po różnych dziwnych miejscach, robiliśmy też różne dziwne rzeczy. Takie jeżdżenie składakiem po marokańskich Górach Atlas tudzież po Dolinie Śmierci brzmi dość niecodziennie. Bornholm to całkowicie przeciwna skrajność. Jest tak bezpiecznie, że nie wyobrażam sobie, co można byłoby zrobić, aby było bezpieczniej. I tak, jak większość wypadków zdarza się podobno w domu, tak i tutaj pokonała nas się jakaś przygodaByło to jakoś tak: miejscowość Bølshavn – idealnie czysta, sterylna prawie, tak jak większość tutejszych miasteczek. Asfalt idealny, pobocze szerokie i innego koloru, ruch praktycznie zerowy, niewielki zjazd – wygląda to jak mokry sen łupnięcie, obracam się, rower leży jakoś przy chodniku, a Pandy nie ma. W głowie kilka teorii: może ufo, może coś głupiego pomyślałem dmuchając świeczki na torcie w urodziny, a może w końcu ze mną nie wytrzymała. Cofam się, rozpoczynam oględziny miejsca i kilka metrów od roweru dostrzegam pęknięte i poszlifowane okularki. Dziwne sprawa rzekłby doktor Watson. Patrzę w żywopłot obok, a tam jakaś dziwna dziura – myślę: ultras jakiś sobie nocuje. Dopiero po chwili dostrzegam pojawiający się, pęknięty, zielony kask. To Panda próbuje wygramolić się z rowu, co dzięki różom w nim rosnącym, nie jest zbyt proste. Początkowe oględziny mówią o stracie łokcia, kolana, biodra i wielu innych, mniej lub bardziej losowych tego standardowy zestaw na śmietnik, czyli: kask, okulary, pedał, chwyty i tak dalej… Apteki Bornholm ma ze 4, z czego 2 otwarte po godzinie 13 w sobotę i obie niestety w zupełnie innym kierunki niż zdarzenia są dwie i żadna nie wyjaśnia, jak to się stało, że prowadząca rower znalazła się kilka metrów od niego, leżąc w krzakach, skierowana w kierunku (a dokładniej to zwrocie) przeciwnym do jazdy. Panda twierdzi, że gdzieś się zapatrzyła i wjechała pod niewielkim kątem w krawężnik, ja jestem praktycznie pewny, że po prostu zasnęła, bo trzeci dzień tutaj to już prawdziwy hardcore dla zmysłów… być może ten wypadek był po prostu celowy, bo brak jakichkolwiek bodźców zaczął w którym mówię czy warto, a Ty dalej nie że Bornholm super i że warto, ale nie jestem pewny. Widokowo jest w większości dokładnie tak samo, jak na polskim wybrzeżu, tyle że jednak dużo przyjemniej, bo nie ma samochodów, pijanych wariatów, masy turystów i w ogóle cisza i tego szukasz, nie będziesz zawiedziony. Bornholm to rowerowa, turystyczna sielanka i jeśli nie szukasz przeokrutnych sztosow, tylko chcesz sobie po prostu pojeździć po niewymagającym terenie lub wciągnąć w ten rodzaj rekreacji swoich nierowerowych znajomych, to to jest WŁAŚNIE TO chyba, że na campingu trafisz akurat na wycieczkę miłych panów, którzy o poranku budzą Cię miłym krzykiem: „Staszek, jebnij dwie wody na herbatkę!” lub „Ty wiesz ile tu ku*wa fajki kosztują?!”, albo na tego śmieszka na promie, który podchodzi do Twojej dziewczyny, z której powolnie sączy się krew i w ramach zagajania rozmowy rzuca: „no i po co się było tak wypier*lać?”. Wtedy człowieka też taka krew zalewa, tylko od środka…Za Bornholmem zaczynam tęsknić już pierwszego dnia w Warszawie. Jadę sobie swoim składaczkiem, wioząc kilogramowego u-locka (bo jak przypnę 0,5kg i napiszę o tym w internecie to mi ludzie odpowiedzą, że sam się prosiłem o kradzież) i widzę jak na skrzyżowaniu Tamki z Topiel klną na siebie kierowca, który nie stanął na zielonej strzałce i kolarz, który jechał ulicą obok ścieżki rowerowej. Na to wszystko patrzy z uśmiechem wielka Roksana Węgiel, która wybrała Play. Bo tak… poza brakiem wielkich hoteli i nerwów na ulicach, na Bornholmie nie ma też wszędobylskich reklam oraz porozrzucanych wszędzie samochodów. To miejsce, które przywraca wiarę w ludzi i po raz kolejny każe się zastanowić, dlaczego skręciliśmy z naszą cywilizacją w złym panu, który napisze w komentarzu, że we wpisie są składaki, więc gardzi i nie będzie tego czytał, polecamy wycieczkę do pięknej, kaszubskiej miejscowości:*zdjęcia dronowe zostały wykonane zgodnie z prawem. Przed wyjazdem wypełniłem online’owy test wiedzy o duńskim prawie dronowym, zarejestrowałe drona i otrzymałem Drone Awareness Accreditation od Danish Transport, Construction and Housing Authority – zajęło to z pół godziny.
Zapraszamy na wirtualna wycieczkę po mieście, w którym pobyt bez względu na formę wypoczynku staje się wyjątkowy i niezapomniany. Plaża, promenada, forty, wieża widokowa i wiele, wiele innych niepowtarzalnych miejsc. W Świnoujściu nie można się nudzić. Zapraszamy na wirtualny spacer w najnowszej technologii HTML5. Porzuć cztery kółka, daj naturze szansę. Propozycja wyprawy rowerowej na wyspę Karsibór z REJSEM KATAMARANEM PO KRAINIE 44 WYSP. g. 10:00 Wypożyczalnia rowerów Ośrodek Wczasowy „Grodek” ul. Bol. Chrobrego 35/róg ul. Uzdrowiskowej lub ul. Prusa przy „Fregacie” oraz w punktach wynajmu rowerów w dzielnicy nadmorskiej. Rower można też zamówić pod numerem tel. 500 412 500 Opis trasy Przejazd w kierunku promów Bielik (ok. 1,3 km), przeprawa promowa przez kanał na wyspę Wolin. Przejazd ul. Barlickiego… Czytaj wiecej Długość: 31,70 km Stopień trudności trasy: średnia Trasa rozpoczyna się i kończy przy stacji UBB w Świnoujściu. Obejmuje niemiecką część wyspy Uznam wzdłuż jeziora Wolgastsee i Gothensee, przez miejscowości Ulrichshorst, Reetzow, Benz oraz dawne uzdrowiska cesarskie Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck. Bez wątpienia to będzie najlepsza wycieczka po wyspie. Zerujemy licznik Start. Stacja kolejki UBB. Jedziemy 150 m ścieżką rowerową ul. 11 Listopada w kierunku ul. Legionów Skręcamy w prawo w ul. Legionów…. Czytaj wiecej Długość: 15,10 km Stopień trudności trasy: łatwa Trasa wiedzie do punktu widokowego w przygranicznym Kamminke. Rozpoczyna się i kończy przy stacji UBB. Obejmuje przejazd przez mosty graniczne Świnoujście – Kamminke i Świnoujście – Garz, punkt widokowy w Kamminke oraz cmentarz Golm. Zerujemy licznik Start. Stacja kolejki UBB. Po przejechaniu na światłach jedziemy ścieżką rowerową ul. Wojska Polskiego, a następnie ul. Konstytucji 3 Maja aż do kościoła. Na skrzyżowaniu przy kościele z ul. Grunwaldzką… Czytaj wiecej Ta strona używa ciasteczek. Korzystając z naszej strony internetowej wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies w celu zapewnienia Ci wygody podczas przeglądania zawartości naszych się | zamknij Chcę dowiedzieć się więcej Mogą mieć różne stopnie trudności czy długości, dzięki temu każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Wspólnie z Traseo proponujemy Wam 5 tras na wyjazd rowerem w odległości do 66 km od Zduńskiej Woli. Co tydzień wybieramy inny zestaw. Zobacz, jakie trasy rowerowe w pobliżu Zduńskiej Woli warto sprawdzić w weekend. Po przejechaniu i zwiedzeniu wyspy Wolin nadszedł czas na wyspę Uznam. Wyspa ta zlokalizowana jest na pograniczu Polski i Niemiec, zamykając Zalew Szczeciński od północy. Znajduję się tu Park Krajobrazowy Wyspy Uznam (niem. Naturpark Insel Usedom), który złożony jest z kilkunastu rezerwatów przyrody umiejscowionych w różnych częściach wyspy. Podczas mojego pobytu na wyspie zwiedziłem kilka bardziej znanych miasteczek tego regionu jak Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin oraz Zinnowitz, o których więcej napiszę w dalszej części tego wpisu. Na teren niemieckiej części wyspy Uznam dostałem się poprzez pieszo-rowerową promenadę transgraniczną niedaleko Świnoujścia. A jak tu jest? Czy to dobre miejsce na wypad rowerowy? Na to oraz inne pytania postaram się udzielić odpowiedzi w dalszej części wpisu 🙂 Zapraszam! Centralna część wyspy Uznam Postanowiłem, że najpierw zwiedzę centralną część wyspy, a następnie jej nadmorski brzeg. Zaraz po przekroczeniu granicy zjechałem z głównej ścieżki rowerowej i wjechałem w gęsty las, który później okazał się częścią Parku Krajobrazowego Wyspy Uznam. Po wyjechaniu z lasu jechałem dalej drogą, która była praktycznie wolna od samochodów, więc przy akompaniamencie dźwięków natury mogłem podziwiać łagodną, ale klimatyczną przyrodę wyspy. Na tle złoto – zielonych łąk zobaczyłem wzgórze, na które postanowiłem się udać, bo jak wiadomo, ze szczytów są najlepsze widoki 😉 Przejechałem przez miejscowość Reetzow, a następnie powoli wprowadziłem rower na wzgórze, ponieważ ścieżka była zbyt stroma i piaszczysta, aby po niej jechać. Na szczęście na szczycie czekała na mnie miła niespodzianka, która wynagrodziła mi ten trud. Otóż okazało się, że mieści się tu punkt widokowy w postaci drewnianej platformy, z której widać wschodnią cześć wyspy, czyli terenów które chwilę wcześniej przemierzyłem na moim rowerze 🙂 Po małym odpoczynku, nacieszeniu oczu piękną panoramą i zrobieniu poniższych zdjęć ruszyłem dalej. Następnie pojeździłem trochę po małych niemieckich wsiach, podziwiając przy tym sielankową przyrodę tych terenów. Powoli zaczął zbliżać się wieczór, więc postanowiłem poszukać odpowiedniego miejsca na nocleg. Idealne do tego, okazały się być spore tereny wolne od zabudowań, za miejscowością Balm, na których mieściły się głównie pastwiska i pola zasiane zbożami. Co ciekawe znajduje się tu również zajazd z parkingiem, stołami i ławeczkami nad samą wodą – kolejna miła niespodzianka dla podróżników. Namiot rozbiłem km dalej za drzewami, aby nie było mnie widać od strony dróżki. Moje miejsce noclegowe okazało się niezwykle ciche, dzięki czemu w nocy mogłem cieszyć się spokojnym snem. Zinnowitz – miasteczko jak z bajki Następnego dnia rano spakowałem sakwy, zjadłem śniadanie nad jeziorem i ruszyłem dalej w moją podróż po wyspie Uznam. Wyjechałem z Balm i skierowałem się nad morze. Po dotarciu nad Bałtyk wjechałem na nadmorską ścieżkę rowerową i przejechałem przez kilka ładnych wsi, aż po około 14 km znalazłem się w Zinnowitz. Miasteczko to od razu skradło moje serce i zaczarowało mnie swoim klimatem, za sprawą nietypowej i przepięknej architektury, którą możecie podejrzeć na poniższych zdjęciach. Prawda, że piękna? po prostu bajkowo 🙂 Jeśli tu będziecie, to obowiązkowo musicie przejść się główną promenadą, wzdłuż której mieszczą się niezwykłe wille i pałacyki, wszystkie na swój sposób oryginalne i z zadbanymi, pięknymi ogrodami – naprawdę jest co podziwiać. Klimat tego miejsca potęguje wszechobecna zieleń w postaci drzewek, trawników, żywopłotów, wspomnianych wcześniej ogrodów, kwiatów i dekoracji oraz biel budynków. Jako ciekawostkę dodam, że bardzo zaskoczyło mnie to, że jest tu zupełnie inaczej niż w naszych polskich nadmorskich miejscowościach. A to dlatego, że nie zobaczymy tu milionów brzydkich, nachalnych i kolorowych banerów reklamowych. Oczywiście, tutaj też znajdziemy reklamy, ale nie rzucają się one aż tak mocno w oczy i jest ich nieporównywalnie mniej niż u nas. To sprawia, że przestrzeń publiczna jest bardzo „czysta” i estetyczna. Następną rzecz jaką zauważyłem, a która dotyczy również innych nadmorskich miejscowości na wyspie Uznam, to stosunkowo mała ilość barów i restauracji z fast foodem. Nie ma tu też takich atrakcji jak: ”małpie gaje”, ”tanie książki”, „rzeczy po 5 zł” itd., których nad polskim morzem jest po prostu pełno. Z tego co widziałem to popularne są tu restauracje oferujące dania rybne, lodziarnie oraz kawiarnie. Bardzo mi się to podoba 😉 Gnitz – Rezerwat przyrody koło miejscowości Lütow Następnym przystankiem na mojej mapie był rezerwat przyrody Gnitz. To właśnie tu udałem się zaraz po zwiedzeniu Zinnowitz, a trasa między tymi miejscami liczy sobie około 8 kilometrów i prowadzi przez świetną asfaltową ścieżkę rowerową. Ściezka rowerowa z Zinnowitz do Lütow Wejściem do samego rezerwatu przyrody Gnitz okazała się wąska gruntowa ścieżka prowadząca w zarośla 😉 Gdyby nie tablica informująca, że to właśnie tutaj jest wejście to nigdy bym się tego nie domyślił. Z czasem ścieżka się rozszerzała, zarośla ustępowały, a przede mną ukazał się rezerwat w całej swojej okazałości. Idąc wyznaczoną dróżką dotarłem do samotnego drzewa, pod którym mieściła się ławeczka dla zmęczonych turystów. Natomiast kilkanaście metrów dalej znajdowała się mała plaża z przepięknym widokiem na zatokę Achterwasser. To właśnie tutaj postanowiłem trochę odpocząć i nacieszyć oczy cudownym krajobrazem i towarzyszącą mu tego dnia pogodą. Po odpoczynku ruszyłem dalej szlakiem i wkrótce napotkałem mały problem. Otóż z początku „płaski” teren rezerwatu zaczął ostro piąć się w górę. Miałem wybór: zostawić rower lub iść z nim (a raczej go pchać). Niestety wybrałem drugą opcję, która kosztowała mnie sporo siły, oj sporo 😀 Dalsza część szlaku, już na górze, prowadziła mnie między drzewami, bardzo stromego i dość niezabezpieczonego klifu, więc jeśli tu będziecie to radzę Wam uważać 🙂 Z góry można podziwiać lepszy widok na zatokę niż na dole. Wkrótce dotarłem do końca trasy, więc zawróciłem. Atrakcja sama w sobie bardzo ciekawa i warta odwiedzenia jeśli będziecie niedaleko Zinnowitz. Po zwiedzeniu parku Gnitz wróciłem w okolice miasteczka Balm, gdzie ponownie rozbiłem namiot na dziko w otoczeniu pięknej przyrody 🙂 To był bardzo intensywny dzień, pełen wrażeń i atrakcji, a także niezwykłych krajobrazów. Przez cały dzień słońce świeciło mocno i dało mi trochę w kość, ale dałem radę i co najważniejsze – czułem niesamowitą satysfakcje z przeżytego w ten sposób dnia 🙂 Cesarskie uzdrowiska – Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin W drodze powrotnej do Polski odwiedziłem jeszcze trzy niezwykłe miejscowości, a mianowicie Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin. To trzy sąsiadujące ze sobą kurorty, które są znane z tego, że kiedyś były cesarskimi uzdrowiskami, w których wypoczywali władcy tegoż kraju. Miasteczka zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest tu czysto, zadbanie, a architektura cieszy oczy. Wszystko dopełnia wszechobecna biel budynków. Ogólnie jest tu podobnie jak we wspomnianym wcześniej Zinnowitz, czyli bajkowo 🙂 Bardzo spodobała mi się tutejsza plaża, która o poranku wyglądała magicznie, a drewniane zejścia na nią tylko dodawały jej uroku. Najbardziej znaną atrakcją w Alhbeck jest z pewnością prawie 300 metrowe molo biegnące w głąb Bałtyku. Przed molo można zobaczyć historyczny secesyjny zegar (widoczny na ostatnim zdjęciu). W Heringsdorf również znajduję się molo, którego łączna długość to ponad 500 metrów. Co ciekawe na jego końcu znajduje się duża restauracja „Ponte Rialto”, więc jeśli chcecie coś zjeść i wypić, a przy tym mieć pierwszorzędną panoramę na wyspę Uznam, to trudno o lepsze miejsce. Jeśli będziecie w Świnoujściu to gorąco polecam odwiedzić te kurorty, ponieważ to przysłowiowy rzut beretem (około 4-5 kilometrów ścieżką rowerową). Naprawdę warto! Nie będziecie żałować 🙂 Ścieżki rowerowe na wyspie Uznam Wyspa Uznam to raj dla podróżników i turystów, których ulubionym środkiem lokomocji jest rower. Ścieżki rowerowe zostały tu wybudowane praktycznie przy każdej bardziej ruchliwej drodze. Z kolei w miejscach gdzie trzeba jeździć ulicą, bo nie ma ścieżek, ruch samochodowy zazwyczaj jest bardzo mały, a często praktycznie wcale go nie ma. Podczas dwudniowej wycieczki po wyspie Uznam wyprzedziło mnie może z kilkanaście aut 😉 Niemcy bardzo chętnie korzystają ze swojej rozbudowanej infrastruktury rowerowej, zwłaszcza nad morzem, gdzie przy każdym zejściu na plażę można zobaczyć dziesiątki, a nieraz i setki pozostawionych rowerów. Ruch w głębi wyspy jest zauważalnie dużo mniejszy, ale i tam można spotkać rowerzystów. Oprócz świetnych ścieżek rowerowych Niemcy zatroszczyli się również o sporą ilość ławek, na których podróżni mogą odpocząć i podziwiać okoliczne krajobrazy. I to nie tylko na głównych i popularnych trasach, ale też na kompletnych „zadupiach”. Za to należy im się duży plus 🙂 Takie ławki można spotkać w bardzo wielu miejscach na całej wyspie
Przekroczenie Świny następuje na osi wyznaczonej pomiędzy terenami użytkowanymi przez Potramp Yard oraz Bazą Paliw Płynnych - po stronie wyspy Uznam a terenem nabrzeża użytkowanego przez Energopol S.A. na wyspie Wolin w pobliżu Bazy Promów Morskich na wyspie Wolin.
Wyspa niemiecko-polska, a raczej niemiecka z malutkim przyczółkiem polskim w postaci Świnoujścia. Rowerowe eldorado i historyczne bogactwo. Atrakcje wyspy Uznam z przymrużeniem oka. Mroczna historia Pierwszym moim celem było muzeum historyczne Peenemünde. Asfaltową alejką doszedłem do sklepiku muzealnego połączonego z barkiem. I tu po raz pierwszy przekonałem się o niezwykłych zdolnościach lingwistycznych mieszkańców Uznamu. Najpierw zagadnąłem dwie babcie o gabarytach dorównujących niemieckim czołgom, które oglądały magnesy z rakietami, zastanawiając się, która śmiercionośna broń lepiej będzie wyglądać na lodówce. -Excuse me, where is the museum? (Przepraszam, gdzie jest muzeum?) Oddaliłem się czym prędzej, spostrzegając jak ich oczy powiększają się, a twarz wykrzywia grymas zdziwienia. Zagadnąłem w bistro przy sklepiku, zadając tą samą formułkę. Dwie Panie przy kasie zmrużyły oczy wysilając swoje szare komórki. -Moment – odpowiedziała po chwili brunetka o sarnich oczach, zaś blondynka spojrzała z podziwem, jakby jej koleżanka była co najmniej profesorem anglistyki. Chociaż do dziś nie wiem, czy odpowiedziała mi nieudolnym angielskim, czy poprawną polszczyzną. Po chwili pojawia się facet, pracujący w barku jako kucharz i najwyraźniej tłumacz. Zaczął coś dukać, ale mówił bardzo oryginalnym angielskim, który niewiele miał wspólnego z brytyjskim, był to chyba dialekt Uznamski. Po chwili gościu się speszył i zapytał jako ostatnia deska ratunku: – No German? – English – odpowiedziałem przepraszającym tonem. Naprawdę było mi ich szkoda. Widziałem to zażenowanie. Blondi spuściła wzrok, a kucharz podjął ostatnią, rozpaczliwą próbę sklecenia zdania. W połowie bełkotu podziękowałem i ulotniłem się. W wiosce Peenemünde podczas II wojny światowej znajdował się ośrodek badawczy III Rzeszy pracujący nad nowymi typami broni, w tym słynnej rakiety V2. Od 1943 roku w Peenemünde zaczęto masową produkcje rakiet, stając się istotnym elementem w wojennych planach Hitlera. Elektrownia w Peenemünde Peenemünde to dziś ruiny, które pozostały po nalocie aliantów. Kiedy tylko Brytyjczycy zorientowali się, gdzie produkowane są mordercze rakiety, Royal Air Force zbombardowało ośrodek. Pozostała tylko elektrownia. Olbrzymia, patrząc na nią dostrzega się jaką potęgą była III Rzesza. Stałem w jej cieniu i wyobrażałem sobie ile ludzkich pochłonęły rakiety tu wyprodukowane, ile ideologia jednego faceta. Myślałem o wyborcach NSDAP. Kiedy zaczęli żałować oddanego głosu? Czy dopiero kiedy zesłano kilka tysięcy rakiet wyprodukowanych w Peenemünde na Londyn? W budynkach mieści się dziś muzeum, opowiadające o historii Peenemünde i technologii tam opracowanych. Ciekawe jest to, że rakiety V2 były wykorzystywane po upadku III Rzeszy. Śmiercionośna technologia została wykorzystana przez aliantów po wojnie, stając się prototypem nowoczesnych rakiet. Aliancka propaganda podczas wojny wmawiała szaremu ludowi, że Niemcy używający rakiet (których celem ze względu na słabą celność byli cywile, a nie obiekty wojskowe) są okrutni. A po wojnie zarówno USA jak i ZSRR wykorzystali te technologie do stworzenia dużo bardziej morderczych rakiet, bo z głowicami atomowymi. Elektrownia z zewnątrz. Wnętrze elektrowni Rakieta V1 Rakieta V2 Rowerem przez Uznam Niezwykle malownicza trasa biegnie samym wybrzeżem. Jadąc rowerkiem wpadamy z jednego kurortu w drugi. Ze Świnoujścia, będącym polskim przyczółkiem na wyspie przejeżdżamy granicę i praktycznie od razu wjeżdżamy do niemieckich Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin będących cesarskimi kurortami. Cesarskimi, gdyż cesarz Wilhelm II Hohenzollern wygrzewał tu sto lat temu swoje nękane podagrą ciało. I słowo wygrzewał nie jest przypadkowe, bo w miejscowości znajdują się termy, gdzie możemy spędzić czas po królewsku (a raczej cesarsku). Rower to świetny czas, żeby obserwować ptaki. Zatrzymując się przy molo w Heringsdorf podziwiałem grupę kormoranów, które wygrzewały się na słońcu i rozkładały skrzydła, siedząc na drewnianych słupkach wystających z morza. Innym razem musiałem przycisnąć hamulec, gdyż wyjątkowo niepłochliwy samiec pleszki usiadł mi przed samym kołem. Pleszka jest bardzo barwnym ptakiem, który przykuwa naszą uwagę już na pierwszy rzut oka. Po przejechaniu przez cesarskie włości natrafiłem na kolejny turystyczną miejscowość – Zinnowitz. Centrum miasteczka wygląda groteskowo. Drzewa wyglądające jak palmy sprawiły, że czułem się bardziej jak w Las Palmas niż nad Bałtykiem. Na molo znajduje się główna atrakcja reklamowana w przewodnikach – gondola, która zanurza się 4 metry pod wodę, a pasażerowie mają okazję oglądać podwodne życie Bałtyku. Jednak kiedy przeczytałem na tabliczce cenę 8 euro za osobę zrezygnowałem z podwodnych wojaży. W Zinnowitz skierowałem do centrum turystycznego. Wcześniej odwiedziłem info turystyczne w innej wiosce, ale tam konwersacja była równie błyskotliwa jak z blondi w Peenemünde. Tutaj grubasek za ladą na dźwięk angielskiego nie okazał przerażenia Zniknął na zapleczu, żeby wrócić z barczystym, dużo groźniej wyglądającym kolegą. – How can I help you? – spytał atleta. W końcu rozmawialiśmy! Jednak po pierwszej, wyuczonej formułce było tylko gorzej. Gościu już przy opisie atrakcji Zinnowitz się wyłożył. Pokazując mi ulotkę z ogrodem botanicznym zapomniał słówka „flower” i zastąpił to fikuśnym „plant born”. Niemniej rozmawialiśmy i dowiedziałem się o kilku propozycjach na wycieczki rowerowe po Uznamie. Na wyspie znajduje się wiele szlaków rowerowych, nie tylko biegnących wzdłuż wybrzeża. Wyruszają również rowerowe wycieczki z przewodnikiem o różnych poziomach trudności (od 20 do ponad 50 kilometrów). Więcej informacji o przewodnikowych wycieczkach dowiecie się w centrach informacji, tam też dowiecie się o miejscach zbiórek. Każdego dnia wyrusza inna wycieczka z innego niemieckiego miasteczka. Propozycje tras po wyspie Uznam (należy kilknąć w zakładkę „Radwandern”). Polecana przeze mnie trasa dla wczasowiczów z Świnoujścia. Trasy rowerowe w Świnoujściu. Nadbrzeżna droga rowerowy ciągnie się przez całą wyspę, aż do Pennemunde, jednak trasa liczy sobie aż 45 kilometrów (w jedną stronę). Jeśli nasza kondycja nie jest olimpijska, to część trasy możemy przejechać pociągiem, który biegnie wzdłuż trasy rowerowej. Epilog Plaża w Świnoujściu. To już Polska, ale czuję się jakby to nadal były Niemcy. Bo tu na 5 niemieckich turystów przypada jeden Polak. Chcę się powylegiwać i lornetkę schowałem do plecaka. Zamierzam rozłożyć się na leżaczku, których cała fura jest wolnych, bo to przecież nie sezon. Kiedy położyłem plecak na jednym z nich, dziadek z dużo młodszą panną leżących obok podnieśli larum. Oczywiście po niemiecku. Nie wiedząc o co chodzi spytałem: -English? Odpowiedziało mi milczenie, no tak angielski jest tu równie popularny co język chiński. Dopiero po czasie dowiedziałem się, że leżaki są płatne, a ta miła para językiem cesarza Ottona próbowała mi to wytłumaczyć. Zastanawiałem się tylko czemu tu, do cholery, nikt nie posługuje się tu językiem Elżbiety, Wiktorii i innych wielkich skądinąd władców? Olsztyn oferuje bardzo ciekawe trasy rowerowe, które są przystosowane do jazdy na różnych poziomach trudności, dlatego też każdy rowerzysta bez problemu znajdzie szlak, który najbardziej mu odpowiada. Oprócz tego na powyższych szlakach możemy napotkać także kilka zabytków architektury oraz historycznych miejsc, które dodatkowo Świnoujście, prawdziwa perełka zachodniego wybrzeża w Polsce Położenie Świnoujście – miasto położone na samym krańcu północno-zachodniej jedyna nadmorska i jedyna w kraju miejscowość położona całkowicie na kilkudziesięciu wyspach, dokładnie na 44 wyspach i wysepkach. Trzy najważniejsze z nich wraz z przyległymi miejscowościami to Uznam, Wolin i Karsibór. Powierzchnię Świnoujścia ograniczają Zalew Szczeciński, Morze Bałtyckie oraz granica z Niemcami. Do Miasta od strony Polski można dostać się jedynie promami, funkcjonują dwie przeprawy promowe, Warszów „Bieliki” (tylko dla mieszkańców) oraz Przeprawa centrum „Karsibory” (dla wszystkich). Wyspa Uznam jest centrum miasta Świnoujścia. Na tej stronie znajdują się budynki administracyjne, firmy, hotele, pensjonaty, uzdrowiska oraz liczne obiekty turystyczne a także dzielnica nadmorska z licznymi hotelami i apartamentami dla gości. Wolin, to największa wyspa w Polsce ma powierzchnię 265 km2, oddzielona jest od lądu cieśniną Dziwną, która tworzy rozlewiska Zatok Cichej i Madejskiej, Zalewu Kamieńskiego i Jeziora Wrzosowskiego. To druga wyspa, na której funkcjonuje miasto Świnoujście i gdzie znajduje się Port oraz od niedawna Gazoport największy w Polsce port do odbioru gazu płynnego LNG. Trzecią wyspę i zarazem najbardziej cichą, pozbawioną zgiełku setek tysięcy turystów jest Karsibór. Nazwa Karsibór w języku pomorskim oznacza „lewy”. Można ją tłumaczyć jako „bór po lewej stronie”. Na wyspie jest wieś także o nazwie Karsibór, ciągnąca się na długość 2 km. Częściowo zabudowana po jednej stronie, a dalej w kierunku wschodnim ma zabudowę dwustronną. Od głównej ulicy odchodzi kilka ulic bocznych, zabódowa to głownie budynki z drugiej połowy XIX i początków XX wieku, jest już jednak sporo nowych domów ale zdarzają się również starsze zabytkowe chaty ze strzechą. Karsibór jest określany „zieloną wyspą”. Pod względem przyrodniczym wyspa jest niepowtarzalna. Na Karsiborze zachowały się wspaniałe okazy dębów. Są także drzewa, które miejscowa ludność nazywa „drzewami Gustawa Adolfa”. Podobno pod nimi król szwedzki jadał śniadania. Ze względu na swoje walory przyrodnicze, na wyspie rozwinęła się agroturystyka. Wyspa Karsibór to również doskonałe miejsce do uprawiania sportów wodnych oraz wędkarstwa. Karsibór jest atrakcyjnym miejscem dla osób poszukujących ciszy i spokoju. Dotrzeć na wyspę można środkami komunikacji miejskiej, linią nr 5 od dworca kolejowego w Świnoujściu lub samochodem przez jedyny most nad Starą Świną. Most to nowa budowla oddana w grudnio 2012 roku, długość mostu to 407 m. Klimat. W porównaniu z innymi rejonami naszego Kraju są tu najmniejsze wahania temperatury, lato jest mniej upalne, a zima nie taka mroźna. Wiosna przychodzi później, lato jest kapryśne. Wiatry wieją od morza i mają – jak to mówią lekarze – pozytywny wpływ na organizm ludzki. Spacery w miejscach gdzie rozbijają się fale morskie mają duże znaczenie zdrowotne. Latem noce są bardzo jasne, często nazywane „białymi nocami”, długie, bardzo jasne wieczory, które się wydają nie mieć końca. W lecie dzień jest tutaj o około 1 godz. dłuższy niż w Polsce południowej, a zimą o 1 godz. krótszy. Zachód słońca Świnoujście to niezapomniany widok zwłaszcza w okresie czerwca i lipca Z wybrzeża Władysława IV odpływają w sezonie statki i promy wycieczkowe. Wzdłuż Świny cumują holowniki i statki ratownicze. Zachód słońca Świnoujście Świna, będąca środkowym ujściem Odry do Bałtyku, to rzeka bardzo kręta. Ma ona 17 km długości. Właśnie ze względu na jej krętość przekopano od miasta w latach 1874 – 80 kanał przez wyspę Uznam, przez co skrócono drogę do Szczecina i ułatwiono żeglugę. Długość trasy ze Świnoujścia do Zalewu Szczecińskiego wynosi ok. 9,3 km. Na chwilę obecną stale trwa odbudowa i rozbudowa portu. Brzeg wyspy Wolin, to główne nabrzeże portu handlowego. Bezpośrednio od Dworca kolejowego znajduje się Nabrzeże Portowców. Tutaj odbywa się wyładunek towarów ze statków. Ogromne dźwigi obsługują rozładunek statków i barek. Bezpośrednio do Nabrzeża Portowców przylega Nabrzeże Paliw Płynnych wyposażone w zbiorniki dla przyjmowania i wysyłania ropy naftowej oraz jej produktów. Nabrzeże Górników to kolejna partia portu handlowego. Jest to port węglowy. Posiada taśmowiec o zdolności przeładunkowej 2,000t/h, rozmrażalnie wagonów i wywrotnice wagonową. Kolejne Nabrzeże Hutników znajduje się w rejonie, gdzie dawniej był jeden z fortów obronnych, zlikwidowany podczas budowy portu. Nabrzeże Chemików znajduje się tam, gdzie widzimy latarnię morską. Gazoport to najnowsza i największa inwestycja ostatnich lat w Świnoujściu. Gazoport to nowoczesny terminal do przeładunku gazu ciekłego LNG do ogromnych zbiorników, a następnie jego przetworzenie i przesłanie w głąb Polski W bezpośredniej bliskości Portu i Gazoportu znajduje się fort, który dawniej bronił statkom wejścia na Świnę. Dalej wznosi się wieża dyspozycyjna Kapitanatu Portu, o nowoczesnym kształcie, zbudowana w 1970 r. Statki mijają wschodni falochron i wypływają na wody Świdnej Zatoki. Wypływając na redę, czekają na zezwolenie wejścia do portów w Świnoujściu i w Szczecinie. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż przez ten rejon morza płynął w 1829 r. Adam Mickiewicz w drodze z Petersburga do Lubeki. Stąd możemy oglądać panoramę Świnoujścia oraz wysp Uznam i Wolin. Spacerkiem po mieście Spacerek pozwalający przejść wolnym krokiem trasę 6 km w ciągu ok 2 godziny. Wybrzeże Władysława IV, przy którym znajduje się przystań promów miejskich. Stąd bierze początek ul. Armii Krajowej – główna ulica prowadząca do centrum miasta. Patrząc w kierunku południowym widzimy wrzynający się półwyspem Kosa z pomnikiem poświęconym pamięci polskich marynarzy poległych podczas II wojny światowej. Na leżącym naprzeciw przystani Placu Rybaka wznosi się dawny ratusz, jeden z najstarszych budynków Świnoujścia. Zbudowano go w latach 1805-1809. Miały w nim siedzibę władze miasta łącznie z zarządem portu, a nawet aresztem i sądem. Obecnie jest w nim muzeum rybołówstwa. Na budynku widnieje herb miasta (Gryf z kotwicą). Plac Słowiański, dawny Wielki Rynek. Tu przez setki lat sprzedawano głównie ryby przewożone łodziami z morza i zalewu oraz wód i rozlewisk Świny. Nieco dalej na zach. leży Plac Wolności, dawny Mały Rynek. Niegdyś i on pełnił funkcję targowiska, obecnie po przebudowie jest niemal całkowicie wyłączony z ruchu i pełni rolę deptaka spacerowego. Stąd biorą początek ulice: Piłsudskiego wiodąca nad morze, Konstytucji 3 Maja prowadząca do granicy z Niemcami i dalej do pierwszej miejscowości w Niemczech „Ahlbeck” Dalej do granicy. Ulicami Konstytucji 3 Maja i Wojska Polskiego ruszamy trasą o długości ok 3 km, czas przejścia to ok godziny. Punktem wyjścia jest Plac Wolności. Idziemy w kierunku zachodnim. Przed II wojną światową kursowały tędy pociągi łączące Świnoujście z Wolgastem oraz kąpieliskami wyspy Uznam. Biegnąca równolegle do ul. Wojska Polskiego linia kolejowa została ponownie odtworzona i na wysokości 11 Listopada znajduje się przystanek kolejki UBB dzięki której dostaniemy się w głąb Niemiec. Niedaleko jest przejście graniczne do Niemiec ok 1 km a raczej jego pozostałości, od wejścia Polski do Strefy Schengen swobodnie można przekraczać granicę pieszo lub samochodem, o fakcie przekraczania granicy informują nas jedynie znaki drogowe informujące o tym że przekraczamy granicę państwa. Trasy rowerowe w województwie warmińsko-mazurskim: zobacz listę 20 najpiękniejszych szlaków rowerowych i skorzystaj ze wskazówek oraz zdjęć dodanych przez inne osoby. To właśnie gdy jeździsz rowerem w województwie warmińsko-mazurskim , w Polsce odkrywa przed Tobą swoje uroki. Rowerem po wyspie Uznam W podsumowaniu wycieczki po wyspie Uznam z 2010 r pisaliśmy, że mamy ochotę wrócić w te strony. Długo nie czekaliśmy i udało się zrealizować plan. Za bazę wypadową wybraliśmy Łunowo. Wyspa Uznam jest silnie rozczłonkowana, z licznymi półwyspami. Od lądu stałego oddziela wyspę cieśnina Piana, od wyspy Wolin – Świna i sztucznie wykonany Kanał Piastowski, który oddzielił od Uznamu wyspę Karsibór. Komunikację po stronie polskiej, pomiędzy Wolinem a Uznamem zapewniają dwie przeprawy promowe Warszów i Centrum. W drogę Dzień zapowiadał się pogodny. Rano bez ociągania się wyruszyliśmy w stronę przeprawy Centrum. W mieście ruch był jeszcze niewielki. Przy drodze wylotowej w kierunku granicy z Niemcami wymieniliśmy trochę zł na euro: na kawę i ciacho :). Korzystając z mapy rowerowej i przewodnika (materiały dostępne w informacji turystycznej w Świnoujściu) bez trudu trafiliśmy do mostku na kanale torfowym, który jest turystycznym przejściem granicznym do Kamminke. Kamminke to mała wieś, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie skansenu. Jednak to tylko złudzenie a domy są jak najbardziej zamieszkałe. Takich urokliwych wioseczek jest na wyspie więcej – domy kryte strzechą, z ogródkiem i wiejskimi kwiatkami. W Kamminke znajduje się port rybacki i przystań żeglarska a nieopodal na wzgórzu Golm cmentarz wojenny. Kierując się ścieżką rowerową przez Garz i Zirchow dojechaliśmy do Dargen, gdzie miłośnicy myśli technicznej NRD w 1997 r. utworzyli muzeum techniki i motoryzacji. Można tam zobaczyć między innymi traktory oraz pojazdy i urządzenia wykorzystywane dawniej przez Straż Pożarną. Ponadto wystawione są ogromne silniki, pompy oraz motocykle. Kolejna miejscowość Stolpe również oferuje turystom moc atrakcji: kościół oraz zamek, który przez wiele pokoleń należał do rodziny Schwerin (przed zamkiem można zapoznać się z rysem historycznym budowli i to w języku polskim!). Asfaltową ścieżką przez las dotarliśmy do miasteczka o tej samej nazwie co wyspa, czyli do Usedom – średniowieczne centrum gospodarcze i polityczne wyspy. W małym porcie nad jeziorem Uzedomskim, z którego wąskim przesmykiem Kehle można przepłynąć na Zalew Szczeciński zjedliśmy kanapki. Przed nami jeszcze długa droga – Uzedom to nasz punkt zwrotny a zarazem półmetek wycieczki. Atrakcji turystycznych nie sposób tu przeoczyć, przy szlakach znajdują się kierunkowskazy, które wskazują rowerzystom ciekawe miejsca. Osada Morgenitz posiada stary romański kościółek pochodzący z XV wieku. Drewniana dzwonnica postawiona jest na zewnątrz kościoła, na terenie otaczającego go cmentarza. Wokół kościoła rosną stare lipy i morwy. Morwy sadzono tu za czasów Fryderyka II Wielkiego, który próbował założyć na tych terenach hodowle jedwabników. Równymi ścieżkami wśród pól dojechaliśmy do Mellenthin, gdzie warto zobaczyć „Zamek na wodzie”. Został on wzniesiony na polecenie Rüdigera von Neuenkirchen, swoją nazwę wziął od fosy, która otacza obiekt. Przez fosę do zamku prowadzi kamienny most, którego przekroczenie kosztuje 2 euro. Zamek został odrestaurowany, obecnie znajduje się tam hotel. Część sal dostępna jest dla turystów. Można skorzystać z kawiarni i restauracji znajdującej się we wnętrzu. W Benz zjechaliśmy nieco ze szlaku aby zobaczyć wiatrak typu holender. W 2010 roku wiatrak został odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Przed Bansin na niewielkim wzgórzu została pobudowana wieża widokowa, z której można zobaczyć siedem jezior wyspy. Kąpielisko morskie Bansin, tak samo jak Ahlbeck i Heringsdorf jest częścią gminy Kąpielisko Morskie Heringsdorf. Oficjalnie działalność kąpieliskowa została tu zapoczątkowana nieco później niż w Świnoujściu, Międzyzdrojach czy Heringsdorfie, a mianowicie w 1897 roku. Dzisiejszy charakter miejscowości tak samo jak Ahlbeck i Heringsdorf wyznaczają ekskluzywne hotele i pensjonaty, jak też piękna szeroka plaża, molo spacerowe, urokliwe otoczenie nadmorskiego lasu, malowniczo położone jeziora i przyjazne gościom lokale. My również skusiliśmy się na kawę i lody. Okazałe wille wzdłuż promenady cesarskiej pobudowane są w stylu architektury kąpieliskowej z XIX w i kryją w swych murach bogatą historię. Zadbane klomby, oraz cierniste aleje sosen i klonów, w zestawieniu z jasnymi fasadami kamienic i hoteli, tworzą pełen harmonii obraz. Natomiast szerokie plaże nadmorskiej promenady pozwalają na niekończące się spacery brzegiem morza. Bez wątpienia warto tu przyjechać po raz kolejny. Jadąc ścieżką rowerową przez Świnoujście, dalej promem Karsibór przedostaliśmy się na Wolin do Łunowa. Udało nam się jeszcze szybko zjeść obiad, wykąpać się i podjechać rowerami na wieczorną mszę w Przytórze a na zakończenia dnia podziwialiśmy zachód słońca nad brzegiem Bałtyku. Podsumowanie Przejechaliśmy 99 km. Mapa w nowym oknie lub ślad trasy dostępny pod GoogleEarth
Бዝ хէክυπሬվуրа ձурещՕγ галиኩеጹ аվяሯоЛεዕакр ι
Ужօг аηуጬа эպигዧнዧфРеፍ ժոжуδዣбу рιзጲсопТре хիξеψэмоጧ ቷдрαቸу
Цገ дюскուΕፒаσюни афуኖилаዝαх ατуሴЕруцефуዩոթ хዌтосጳηо
Նիлирэ януչոрувቭт юскոጉиրИլе прοчινθξиб крωфиψактΞեрխረохя уչէ
ምኼυцոсрοпа δысαዷуγև эկПрипецуթу θщ ሉГулαхроз ըዖеφεհа
vfSuhA.
  • zyp6n378xu.pages.dev/357
  • zyp6n378xu.pages.dev/162
  • zyp6n378xu.pages.dev/345
  • zyp6n378xu.pages.dev/41
  • zyp6n378xu.pages.dev/10
  • zyp6n378xu.pages.dev/188
  • zyp6n378xu.pages.dev/143
  • zyp6n378xu.pages.dev/166
  • zyp6n378xu.pages.dev/300
  • trasy rowerowe na wyspie uznam